Wszystkim dobrze jest znana metoda „na wnuczka”, rzadziej mówi się, że ofiarami oszustów zostają coraz częściej nie tylko osoby starsze. Co roku kilkadziesiąt kobiet miedzy 30 a 45 rokiem życia zgłasza na policję wyłudzenie pieniędzy na tzw. metodę „na generała”. Schemat przestępstwa okazuje się bardzo podobny.
– Ofiarami oszustwa padają dobrze sytuowane, często piastujące wysokie stanowiska kobiety między 30 a 45 rokiem życia – tłumaczy detektyw Dariusz Korganowski w wywiadzie dla Wprost. – Za pomocą mediów społecznościowych przestępcy, podający się za amerykańskich generałów lub wysoko postawionych oficerów, kontaktują się z wcześniej wybranymi kobietami. Zyskują ich zaufanie, uwodzą i starają się stworzyć z nimi relację emocjonalną. Po jakimś czasie deklarują chęć przyjazdu do Polski, by poznać wybrankę osobiście. Zawsze jednak coś staje im na przeszkodzie, aby to rozwiązać potrzebny jest przelew wysokich sum pieniędzy – wyjaśnia detektyw.
Tym sposobem wyłudzane są kwoty od 60 tys. nawet do miliona złotych. Jest kilka metod działania. Najczęściej amerykański oficer potrzebuje tej sumy na wyrobienie dokumentów i zgodę na otrzymanie urlopu, bądź spełnienie innych wymagań przełożonych. Często prosi o pomoc w transferze pieniędzy, które zarobił „na boku” podczas misji w Syrii bądź Afganistanie, czego wojsko zabrania. Kobieta za taką pomoc ma otrzymać procent oraz oczywiście wdzięczność mężczyzny. Szybko okazuje się jednak, że oficer nie może wydostać się z kraju, w którym służy i prosi o pomoc finansową. Następnie znika.
– Należy zrozumieć, że podobnie jak w metodzie „na wnuczka” kluczowa staje się relacja emocjonalna. Przestępcy mają wyraźnie sprofilowany model ofiary. Są to samotne kobiety, często wychowujące dzieci, które w perspektywie mają nadzieję wejść w bliższą relację z tymi mężczyznami i ułożyć sobie życie. Z tego powodu im wierzą – podsumowuje Korganowski, którego biuro detektywistyczne zajmuje się wieloma takimi sprawami.